Małymi krokami do przodu - mówią. I zgodnie z ta radą postanowiłam półtora miesiąca po porodzie (o rany, to już?! kiedy to minęło?) pomalutku ruszyć w stronę coraz to lepszej figury. Koniec roku coraz bliżej a ja nie chciałabym znów zaczynać z wszelkimi postanowieniami od stycznia , dlatego zadecydowałam, że czas na zmiany nadszedł TU I TERAZ. W czasie ciąży ku mojej wielkiej radości kompletnie nie miałam ochoty na cukier, czekoladę czy wszelkiego innego rodzaju zgubne jedzenie typu ciasteczka i batoniki. Regały z tymi produktami omijałam szerokim łukiem. Zaprzyjaźniłam się za to z warzywniakiem i pochłaniałam dzięki temu konkretne ilości owoców. Po porodzie nagle mój organizm zdecydował spłatać mi figla a ja czuję się jakby nagle uświadomił sobie, że czekolada istnieje a wszelkiego rodzaju ciasteczka typu Tea Cookies, wpadają do mojej buzi i nie mogę się od nich oderwać (bo czekolada to przecież jeden z alergenów wiec gdzieś po cichutku na usprawiedliwienie i pocieszenie znalazłam sobie ot taki lekko słodziakowy zamiennik). Wraz z nadejściem listopada, postanowiłam zrobić mały rachunek sumienia a także zawalczyć z wrogiem mojego fit brzucha.
Na pierwszy ogień rzucam wyzwanie wszelkiego rodzaju białemu pieczywu a także tym wstrętnym cukrom!
Nie od jutra mówię:
-białemu pieczywu - żegnajcie kochane tosty
-słodzonym napojom
-słodkiej herbacie
-ciasteczkom
-czekoladkom
-batonikom
ect...
A ponieważ często zapał mam słomiany, rozpisałam sobie jadłospis na ten tydzień i będę go realizowała krok po kroku przez te 7 dni a potem zdam Wam relację jak mi poszło. Nie zaczynam od poniedziałku, a od środy, obalając wymówkę: zacznę po weekendzie.
(Tak na wszelki wypadek muszę najeść się dziś ciasteczek na zapas)
Jeśli są tutaj inni słodyczożercy serdecznie zapraszam Was byście przyłączyły się ze mną do akcji choć na ten tydzień.
7 dni...zastanawiam się czy to tak wiele? I choć często każde zmiany przerażają, czasem trudno się zmotywować do działania to właśnie tym razem chcę się przekonać o tym, że potrafię.
Trzymajcie mocno kciuki a i jeśli macie jakieś pomysły na to, jak potwora wytępić i jak mój ból i tęsknotę złagodzić, dawajcie znać. Polecam się w takich chwilach serdecznie :)
Kochana powodzenia i wytrwalosci :)
OdpowiedzUsuńJa juz nie moge doczekac sie kiedy wroce do cwiczen ale na to jeszcze troche musze poczekac (bo najpierw trzeba urodzic)
Ja aktualnie codziennie pochlaniam cos slodkiego a przed ciaza nie przepadalam za slodkim ciekawe jak to juz bedzie po porodzie :)
Kochana jeszcze troszkę
Usuńi na pewno wrócisz do treningów
ja muszę powoli zabrać się za siebie
ciekawa jestem, jaki sobie zaplanowałaś ten jadłospis :) pamiętaj, że nie musisz rezygnować z ulubionego jedzenia, możesz przecież zrobić tosty z pełnoziarnistego pieczywa a smarować je jakąś domową fit nutellą, w sieci aż się roi od przepisów na takie cuda! albo do owsianki dodać łyżkę kakao (czy karobu, jeśli kakao ci nie służy) i już chęć na czekoladę zaspokojona ;)
OdpowiedzUsuńtak Kochana, pamiętam
Usuńdziękuję Ci bardzo za porady i wsparcie
Ty masz w tematyce zdrowego żywienia większe doświadczenie niż ja
dlatego cieszę się, że tu jesteś i mnie wspierasz
Powodzenia 😘
OdpowiedzUsuńPowodzenia 😘
OdpowiedzUsuńdziękuję
UsuńJa dzisiaj w ramach walki z brzuchem wlaczylam pierwszy raz Chodakowska. Tylko 15 min cwiczen na brzuch a bylo ciezko:( Na slodycze tez mam takiego smaka jak nigdy, zwlaszcza na czekolade. Chetnie bym pobiegala ale narazie szybkie spacery musza wystarczyc. Trzymam kciuki za twoje wyzwanie!
OdpowiedzUsuńuda Ci się :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki i wiem, że Ci się uda :*
OdpowiedzUsuńPowodzenia i wytrwałości :)
OdpowiedzUsuńTylko, że nie musisz rezygnować ze wszystkiego co lubisz. Są zamienniki, blogów pełno na ten temat, nic tylko usiąść i poczytać. Umiar jest dobry na początek, ale od tego brzuszek nie zniknie. Jeszcze jakiś mały ruch, choć pewnie go masz pod dostatkiem z Dzieciątkiem. Ale jakieś mało skomplikowane ćwiczenia muszą się również znaleźć :)
Pozdrawiam serdecznie! :)
Mi zostały dwa tygodnie i też zacznę działać :) także trzymam kciuki za wytrwałość! :)
OdpowiedzUsuńKochana ja miałam ogromny problem ze słodyczami, na widok Nutelli potrafiły mi się trząść ręce! Po obiedzie koniecznie coś słodkiego. Zły humor - słodycz. Nagroda - słodycz. Zmęczenie - słodycz... Ale myślę, że już dziś mogę cieszyć się wygraną z tym nałogiem! Dalej czasem mam ochotę na coś słodkiego oczywiście, ale nie mam poczucia, że MUSZĘ zjeść słodycz.
OdpowiedzUsuńBardzo mi pomogło picie na czczo letniej wody z sokiem z połowy cytryny. Nie sądzę, żebym odniosła sukces bez tego! Teraz już długo praktykuje to i bardzo polecam.
Teraz zamiast słodyczy jem owoce, sok warzywno-owocowy i przede wszystkim własne wypieki: ciastka, drożdżowki, chleb. Po takim odwyku juz mi nawet batonik nie smakują, wolę porządna gorzka organiczna czekoladę. Ostatnio byłam w Mc donald i nie byłam w stanie wypić shake!
Joanne went bananas :-)