Maski Kallos są bardzo popularne wśród blogerek. Odkryłam je kilka lat temu na Targach w Poznaniu i od tego czasu zawsze staram się mieć jedną/dwie w swoich zapasach tutaj w Anglii.
Pierwszą którą wypróbowałam była słynna wersja Latte. Zachwyt nią sprawił, że postanowiłam wypróbować coś innego. Wybór padł na maskę keratynową i to ona będzie dzisiaj bohaterką mojego wpisu. Jestem bardzo ciekawa, czy miałyście z nią styczność?
Do zakupu masek Kallos zachęca przede wszystkim bardzo niska cena. Już za około 15 zł można zdobyć aż litr produktu. Gdzie? Jeśli tylko wpiszecie nazwę w wyszukiwarkę odkryjecie, że jest dostępna na Allegro i np w mintishop. Stacjonarnie z tego co wyczytałam można kupić ją w Hebe. Ja natomiast znalazłam ją w sklepie z produktami do włosów u mnie w mieście. Nie chciałam jednak ryzykować i brać ze sobą dużego litrowego opakowanie w ciemno. Gdybym była niezadowolona to potem chyba rok zużywałabym ją do golenia nóg (znacie tą metodę na pozbycie się niechcianej odżywki czy maski do włosów? Tak, sprawdzają się rewelacyjnie jako "krem do golenia") Skusiłam się więc na mniejszy pojemniczek, który jakiś czas leżał w moich zapasach. Kiedy po porodzie moje włosy uległy znacznie pogorszeniu, postanowiłam sięgnąć właśnie po nią. Jak wypadła w testach?
To, co wzbudzi na pewno Wasze zainteresowanie to bardzo ciekawy zapach maski. Jest świeży, nie drażniący, może nawet lekko cytrusowy...Jestem jak najbardziej nim oczarowana.
Kallos Keratin ma bardzo gęstą konsystencję. Jest jednak bardzo wydajna bo już odrobina wystarcza by pokryć włosy.
Stosowałam ją na wiele sposobów. I cóż, początkowo muszę przyznać, że nie zapałałam do niej miłością i już myślałam, że spotka mnie wielki zawód, kiedy stało się to, na czym mi tak zależało, włosy przestały wypadać! A przede wszystkim zaczęły być mniej niesforne i bardziej odżywione na końcach.
Najczęściej maskę stosowałam w formie odżywki! Spytacie mnie pewnie, jak to, po co. Niestety jako mama nie mam często zbyt wiele czasu na paradowanie z ręcznikiem na głowie. Poza tym Olivier nie zawsze pozwala mi na to by w wyznaczonym przez siebie czasie, wskoczyć do łazienki i zmyć produkt z włosów, dlatego myjąc głowę pod prysznicem najczęściej korzystałam z bogatego składu Kallos Keratin stosując ją jako szybką odżywkę.
Jeśli wspomniałam już o składzie, musicie przecież wiedzieć, co znajduje się w środku tego cacka o którym piszę. Zaskoczę Was, lista jest bardzo krótka:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Citric Acid, Propylene Glycol, Hydrolyzed Milk Protein, Hydrolyzed Keratin, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Parfum, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone.
Mamy więc emolienty, proteiny: mleczne i keratyny, humektant, konserwanty/regulatory pH.
Bez zbędnych szaleństw, krótko i na temat. Tym bardziej cieszy mnie, że moje włosy polubiły się z tym produktem.
Jestem bardzo zadowolona z działania tego produktu! Cena jest tak niska, że na pewno jeszcze nie raz się na nią skuszę i polecam Wam również wypróbować jak sprawdzi się na Waszych włosach.
A może już ją doskonale znacie? Dajcie koniecznie znać!
Ściskam
Nie znam tej wersji i jakoś nie mam na nią ochoty ;/
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
UsuńMiałam tę maskę i bardzo fajnie się na moich włosach spisywała :)
OdpowiedzUsuńcieszę się, że u Ciebie się też sprawdziła
UsuńPowiem Ci , że nigdy nie widzialam jeszcze tej maski i nie slyszalam o firmie. Ale zachęciłas mnie tym postem i ceną produktu. Próbowałam już kilku rzeczy po porodzie na moje zniszczone włosy. Ciekawe czy np na ebayu lub Amazonie można ją kupić...muszę zerknąć
OdpowiedzUsuńwww.other-than-pink.blogspot.com
wiem jak trudno jest po porodzie znalezc cos co jest w stanie pomoc naszym wlosom. Mam nadzieje ze dojdziemy z naszymi klakami do ładu ;)
UsuńŚwietny pościak ! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
www.vvbre.blogspot.com
na pewno zajrzę
Usuńpozdrawiam
Ciekawy produkt:)Chętnie wypróbuję tą maskę:)
OdpowiedzUsuńMiałam też tę wersję. Ogólnie nie jest źle, ale miałam lepsze odżywki jednak, choćby z Garnier, Biovaxy czy Nivea.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wiosennie :)
Retromoderna-blog lifestylowy
odżywki to zupełnie inna bajka w tym przypadku
Usuńniestety u mnie Biovax się nie sprawdził
jedynie chyba jedna z Nivea była ok
ale cieszę się, że u Cibie się sprawdzają i że jesteś zadowolona
Super post kochana ! Buziaki i miłego dnia <3
OdpowiedzUsuńcieszę się, że się podoba
Usuńbuziaki :)
Miałam kiedys. Efekty byly ok.
OdpowiedzUsuńBardziej jestem zadowolona z działania bananowej maski z tej serii:)
Zostaję na dłużej:)
muszę w końcu wypróbować tą bananową
UsuńUwielbiam maski Kallos!!
OdpowiedzUsuńi ja bardzo je polubiłam!
Usuń