środa, 15 października 2014

Mam bzika na punkcie kubków

Kuchnia to jedno z moich ulubionych miejsc w naszym mieszkaniu, zwłaszcza ostatnio, kiedy mam ochotę się odprężyć, podczas coraz dłuższych jesiennych wieczorów. Zaszywam się z drewnianą łyżką zanużoną w garnku i odpływam...Przynam się Wam szczerze, że  osobiście nie potrzebuję wiele do szczęścia. Gdzieś jednak po cichutku kiełkuje we mnie małe marzenie. Chciałabym  żeby nasza kuchnia była ciut większa, nie wspominając już o tym, że pragnę takiej, która pomieściłaby cudną "wyspę"  na środku, miała wielkie drewniane blaty, duże okno przez które wpadałoby życie do naszego świata i miejsce na wiele nowych gadżetów. Wchodziłabym do niej rano z przyjemnością, włączała ekspres i czekała aż będę mogła usiąść na krześle i wypić świeżą i gorącą kawę, bez pośpiechu, planując dzień. Zejdźmy jednak na ziemię. Upadek jest mocny. Niestety, na razie muszę pogodzić się z faktem posiadania małej powierzchni do popisywania się moimi zdolnościami kulinarnymi. Brak miejsca ma także wpływ na to, że muszę bardzo uważać kiedy planuję zakupy akcesoriów kuchennych. Nie miałabym gdzie ich magazynować. Naprawdę. Kilka szafek to maksimum na co mogę liczyć w malutkim mieszkanku. Anglicy często nie myślą o wygodzie a przede wszystkim daleko im do naszych innowacyjnych rozwiązań. Poza tym oni nie przejmują się porządkiem. Ba! Większość z nich nie zastanawia się nawet nad tym by zabrać się za gotowanie. Dodatkowym ograniczeniem miejsca jest wszęchobecna pralka, która nie wiedząc czemu, w każdej angielskiej kuchni stać musi. I kompletnie tego nie ogarniam, bo z jednej strony mamy nieuporządkowanych i niezorganizowanych brytyjczyków, a  po drugiej stronie barykady przypominamy sobie sklepy z milionem gadżetów i akcesoriów, pięknych, kolorowych i krzyczących z półek : KUP MNIE!




Brak przestrzeni kuchennej ogranicza moją fascynację. Nie mówiłam Wam. Ale przecież każdy ma jakiegoś bzika. A ja osobiście uwielbiam...kubki. Wszelkie. Ceramiczne, plastikowe i termiczne...za każdym razem kiedy pojawia się jakaś nowa kolekcja w sklepach, mam ochotę od razu uzupełnić zapasy. Staram się jednak studzić moje zapędy, poza tym mój chłopak pewnie wyrzuciłby mnie gdybym dotarła z kolejnym kubasem w rękach. Przeglądając ostatnio moją domowę kolekcję uświadomiłam sobie, że każdy z kubków używam w innych sytuacjach, po każdy z nich sięgam kiedy indziej i kojarzę z danymi sytuacjami. Znacie to?
I tak:  całuśno wąsata parka MRS i MR towarzyszy nam po pracy lub w weekendy, kiedy możemy razem usiąść na kanapie i napić się kawy, rozmawiając przy tym o całym dniu w pracy, o radościach i problemach. Nic nie smakuje lepiej :)


Kubek okularnicy wpadł w moje ręce zaraz po tym jak  tylko wypatrzyłam go na sklepowej półce. Musiał być mój! I jak się okazało świetnie wkomponował się w mój czarno biały styl pokoju dziennego i to najczęściej z niego piję samotnie kawę, kiedy oglądam i czytam Wasze blogi.

Kubki z Ikei towarzyszą nam od dawna. Mamy je chyba prawie od początku naszego pobytu w Anglii i najczęściej sięgamy po nie podczas wizyty naszych znajomych.

Do more what makes you happy - z takim miłym akcentem planuję dni w weekedny. Kubek idealnie sprawdza się w przypadku zdrowych i ziołowych herbat. To dziwne...dobry cytat i od razu dzień jest lepszy...:)

Po Kłapouszka sięgam za każdym razem kiedy mam gorszy dzień. Mój chłopak śmieje się, że to mój kubek ksero, bo ja też często robię taką minkę jak ten osiołek. Ale same powiedzcie? Jak się takim oczkom oprzeć? No nie można!

Być w Anglii i podczas pierwszych tygodni pobytu nie zawitać w Starbuck's? Nie ma szans w naszym przypadku. Wpadliśmy po uszy, tak nam kawusia smakowała a przy okazji skusiliśmy się na dwa, duże i pojemne kubasy. Łapię się na tym, że zamiast używać ich do aromatycznych napojów mających pobudzić nas do działania, przeznaczyliśmy je do gorących herbat które ostatnio pijemy hektolitrami, zwłaszcza teraz, kiedy za oknem jest szaro i buro. Odruchowo sięgam po nie tuż po przebudzeniu, kiedy po omacku wczłapuję zaspana do kuchni i włączam czajnik by rozgrzać umysł przed 5 rano.


Termiczny kubek Lecha to nasza zdobycz, prosto z lotniska w Polsce. Nie mogliśmy się oprzeć jako mieszkańcy Pyrlandii i wierni kibice klubu


Primark od zawsze kusi mnie tymi kubkami. Ostatnio już prawie skusiłam się na kolejne, ale potem rozsądek wziął górę i przypomniałam sobie, że nie wolno, że nie mam miejsca i że nie ma najmniejszego sensu...ale same powiedzcie? Czyż ten nie jest cudny?:)

W mojej relacji pominęłam dwa kubki mojego chłopaka. Jeden Arsenalu i jeden Realu Madryt (znacie już 3 kluby jakim kibicuje)
Jestem ciekawa który z moich kubasków wpadł Wam w oko? Który skradł serce? Czy też macie takie wybrane do zadań specjalnych? W jakim pijecie kawę a w jakim tylko herbatę? Po który nie pozwolicie sięgnąć nikomu innemu? Czekam na komentarze :)

Ściskam

17 komentarzy:

  1. Dobrze wiedzieć, że nie tylko ja jestem takim kubkowym freak'iem :D i już nie chodzi o samo kupowanie (które jest u mnie nałogowe), ale o celebrowanie picia kawy, herbaty, wody w innym kubku. Rano wolę w kwiatki, wieczorem - szary, zimą w płatki śniegu, jesienią wielki brązowy... itd itd. Nie jestem pewna, czy to całkiem normalne. Może jakiś psycholog by się wypowiedział :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zaraz się okaże że to kompletnie normalne i nie mamy się o co martwić :)
      cieszę się, że nie jestem osamotniona w moich kubkowych fanaberiach
      witaj w klubie

      Usuń
  2. Tak jak wspomniałam, podzielam Twoje uwielbienie :)
    Rozpacz, czarna rozpacz była jak mi się zbił taki śliczny, biały a la koronkowy i to na dodatek od Madzi mojej przyjaciółki (szerzej znanej jako M.)
    W każdym razie - uwielbiam, przywożę sobie z wojaży itp ;) no z sentymentem o swoich maluszkach myślę - nie obraziłabyś się gdybym pokazała swoje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam nadzieję, że ten biały ala koronkowy kubas od Madzi nigdy Ci się nie zbije :):*

      Usuń
  3. ja nie przywiązuję dużej wagi do kubków, choć w swojej kuchni chcę mieć takie, które będą ładne wizualnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też jestem kubkowym wariatem. Co chwila nowe wpadają mi w oko i najchętniej co tydzień kupowałabym kolejna sztukę ;) Ja mam jednak dosyć duże wymagania co do ich rozmiarów. Mimo, że małe są słodkie to najczęściej wybieram wielkie kubki, w których mogę zaparzyć przynajmniej 0,4l herbaty ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aaaa w Twoim przypadku po prostu rozmiar ma znaczenie
      kubka oczywiście ;)

      Usuń
  5. Kochana ileż mamy wspólnego! Po pierwsze - kuchnia to moje ulubione miejsce w domu, uważam, że to serce mieszkania i marzy mi się ogromna, wypełniona światłem kuchnia w rustykalnym stylu. Niestety podobnie jak u Ciebie moja kuchenka jest mała i totalnie nieustawna. Wiecznie coś mi spada, ucieka, nie mieści się w szafkach bo nie ma gdzie tego wepchnąć. Tym sposobem straciłam moje dwie ukochane szklanki do piwa. No ale każdy radzi sobie jak może. Muszę przyznać Ci rację z tymi kubkami - ja też je uwielbiam i też z innego piję w weekend, z innego gdy jestem sama i mam dłuższą chwilę, a z innego poranną herbatkę. U Ciebie najcudowniejszy jest ten z Kłapouszkiem - też rezerwowałabym go na gorsze dni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło spotkać osobę która ma tyle ze mną wspólnego :)
      życzę Ci żeby spełniły się Twoje marzenia
      życzę Ci wielkiej kuchni, dokładnie takiej jaką mi opisałaś
      i oby nam już nigdy więcej nic nie przeszkadzało w gotowaniu

      Usuń
  6. Widzę że jest nas więcej, i ja należę do grona zbieraczy kubków.. :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie - masz kubek na każdą okazję! I fajnie, że potrafisz je odróżniać, no wiesz o co mi chodzi - ten na kawę z drugą połówką, ten do pokoju dziennego, te dla znajomych... Fajnie! Wtedy używasz wszystkich :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Łączę się z Tobą w tym bziku, kubki i wszelkie gadżety do kuchni to mój bzik nr 1! Sama wiesz jak jest teraz u mnie, ale i tak kubkowych akcesoriów mi się trochę uzbierało, dwa komplety kubków termicznych, dwa z Bodum, na wiosenne spacery i dwa niekapki na te zdecydowanie chłodniejsze spacery :) kubek w mućki to mój ostatni otrzymany nabytek, specjalnie do kawy do serialu. Dwa białe kubki z pingwinem i lwem morskim - nasze kubki do kawy, na nudne niedzielne poranki, czerwony wysoki świąteczny z Coffee Heaven - do herbaty z cytryną na zimniejsze dni. Czarny magiczny kubek z Ustki, do herbaty do pracy przy komputerze :) I wysoki delikatny różowy do herbatki u Sylwii :D także nie martw się, ja też mam każdy na różną okazję, nie jesteś z tym sama!
    Cmok :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Oh , super że jest tak nas wiele z tym " bzikiem " :) Ah mam połowę tych samych kubków co ty :P Mam kubek Arsenalu , kłapoucha , Ten co ty masz w łapki mam takie same ale 3 inne wzory :) ... I strasznie podoba mi się ten w okulary :) Widziałam go , to mój następny cel ! :):)

    OdpowiedzUsuń